Istnieje nieskończoność sposobów na zagospodarowanie swojego czasu i zbudowanie kariery. Malowanie być może nie należy do najlepszych wyborów. Proces tworzenia malarskiego obrazu nie jest obłożony żadnym przymusem i właśnie dlatego malowanie jest trudne. Konsekwentne praktykowanie swojej twórczości wymaga absurdalnie wielkiej wiary w to, że te prace kiedyś opuszczą pracownię, zostaną wystawione w galerii lub sprzedane, lecz nie ma żadnej gwarancji, że tak się stanie. Człowiek stawający na produkcję bezużytecznych, ale za to auratycznych przedmiotów, zawierza swoje życie kaprysowi losu. Dlatego myślę, że malowanie to praktyka kochania czegoś co istnieje, chociaż nie musi. Jest to trudna miłość, ale dostrzegam jej wartość.Inna trudność polega na tym, że trzeba o swoim malarstwie mówić - tutaj przecież zaczyna się opowiadanie o języku. Dużo zastanawiam się nad słowami, których powinnam użyć do opowiedzenia o swoich obrazach, i obawiam się, że może to świadczyć o braku wiary w nośność plastycznego gestu - byłoby mi strasznie wstyd, gdyby okazało się to prawdą. Zazwyczaj słowa padają jedno za drugim i i tak nic nie wiadomo o obrazie. A opowieść, która toczy się nie wiadomo po co, prędzej czy później rodzi pytanie o to, kto mówi.Można by się przyczepić, że w geście namalowania obrazu jest coś niewiarygodnie egocentrycznego, bo droga obrazu jest, mniej więcej, taka: poświęcam czas na własną twórczą ekspresję - postanawiam zabiegaćo ekspozycję - wystawiam obraz - opowiadam o nim - opowieść nieuchronnie prowadzi do gadania o swoich przeżyciach i przemyśleniach, czyli o sobie samej. Cały ten proces można by nazwać pętlą narcystycznej paplaniny, ale naszczęście istnieją odbiorcy, i to ich perspektywa, i spotkania z nimi, ewaluują moją pracę.Dlatego bardziej interesuje mnie sposób, w jaki narracja obrazu dzieje się, niż sama jego treść. Nie jest dla mnie oczywistą kwestią, jak bardzo ilustracyjny powinien być obraz, aby niósł cokolwiek. Znaczeniowanośność jest dla mnie nadal jakością raczej nieuchwytną i zazdroszczę malarzom, którzy nie przejmują się przedstawianiem. Możliwe, że malowanie jest dla mnie próbą zrozumienia, dlaczego w ogóle wciąż chcę coś opowiadać.